Kolekcje:

Smart Prime Strong Select
PL
Twój koszyk

Brakuje [[value]] [[currency]] do darmowej dostawy.

Otrzymujesz darmową dostawę!

Wartość koszyka: 0,00 zł do kasy

Głodny Świata i podróże kulinarne - czyli jak zmienić pasje w sposób na życie.

Głodny Świata i podróże kulinarne - czyli jak zmienić pasje w sposób na życie.

Filip Turowski znany jako Głodny Światato właściciel najsmaczniejszego bloga o podróżowaniu i jedzeniu, wielbiciel dobrej kuchni, a także organizator wyjątkowych warsztatów kulinarnych. Jeśli wybieracie się na zagraniczną wycieczkę i nie wiecie co zjeść, to gwarantujemy - Filip jest mistrzem w swoim fachu. Zapytaliśmy się go o to, jak rozpoczęła się jego przygoda z podróżami, czy kuchnia jest istotnym elementem w trakcie poznawania kultury innych krajów i jaka niecodzienna historia z jego podróży utkwiła mu najbardziej w pamięci!

WINGS: Cześć Filipie! Cieszymy się, że zgodziłeś się opowiedzieć nam o swoich kulinarnych podróżach. Musimy zdradzić, że na samą myśl o daniach, które pokazujesz w swoich social mediach robimy się głodni! Na początek zasadnicze pytanie - skąd wziął się pomysł na to, aby swoje życie spędzić w podróży?

Filip Turowski: Hej! Cieszę się, że możemy porozmawiać. No więc odpowiadając na Twoje pytanie - to była wypadkowa kilku rzeczy. Po pierwsze, w pewnym momencie poczułem, że stała stacjonarna praca mocno mnie ogranicza i że chętnie spędzałbym na smakowaniu świata więcej niż 26 dni w roku. Po drugie, zacząłem czuć mocną wewnętrzną potrzebę zrobienia czegoś dużego, fajnego i inspirującego, co doda mi wiatru w skrzydła. I po trzecie, w tamtym czasie wpadło mi w ręce kilka ciekawych podróżniczych książek - na czele z moją ulubioną "Sprzedaj lodówkę i jedź dookoła świata" - które zasiały we mnie ziarenko pomysłu na długą, niczym nieograniczoną i nieskrępowaną podróż, która… po prostu nie ma deadline’u! Efektem tego wszystkiego była bardzo długa podróż, która z kolei doprowadziła mnie tu, gdzie dziś jestem - do życia w i z podróży. I powiem Ci, że to strasznie ekstra sprawa (uśmiecha się).

W: Na swoim blogu wspominasz o swoim szalonym wyjeździe do Tokio. Dlaczego akurat tam? Przyciągnęła Cię tamtejsza kuchnia, czy raczej kultura i widoki?

FT: Cóż, rozpoczęcie mojej wielkiej, długiej podróży właśnie w Japonii było tak naprawdę efektem jeżdżenia palcem po mapie (śmiech). Gdy usiadłem do planowania swojego wyjazdu, zacząłem się zastanawiać, gdzie zawsze chciałem jechać, ale albo brakło mi czasu, albo pieniędzy, albo zapału. Japonia zawsze była wysoko na mojej liście podróżniczych marzeń - głównie właśnie ze względu na inną od naszej kulturę i na wybitną kuchnię, która ceni sobie świeżość, prostotę i najwyższą jakość składników. W ogóle uwielbiam wracać wspomnieniami do japońskiej i koreańskiej części mojej podróży, bo działo się tam wiele magicznych rzeczy, jak choćby pobyt w malutkim ryokanie, tradycyjnym japońskim pensjonacie w Alpach Japońskich, gdzie przesiadywałem w rotenburo - zewnętrznej balii z gorącą, termalną wodą - patrząc się na porośnięte czerwonymi klonami zbocza albo trzydniowa przygoda w buddyjskim klasztorze, w którym jedliśmy, spaliśmy i spędzaliśmy czas jak mnisi. To są prześwietne wspomnienia! 

W: Ten wyjazd rozpoczął Twoją roczną podróż dookoła świata, w której odwiedziłeś aż 12 krajów. Czy z perspektywy czasu możesz wybrać jedno miejsce, które najbardziej utkwiło w Twojej pamięci?

FT: To zdecydowanie ulubione przez wszystkich pytanie (śmiech)! No więc nie, nie mogę, chyba że dodamy tu pytanie pomocnicze "ze względu na…". Filip Turowski- Glodny SwiataKażde miejsce, które odwiedziłem, było na swój sposób wyjątkowe, głównie dzięki ludziom, których poznawałem podczas tej podróży. Natomiast jest kilka doświadczeń, które szczególnie zapadły mi w pamięć, jak na przykład pięciodniowy trekking przez peruwiańskie góry, który zakończyliśmy w Machu Picchu, oglądając je w pierwszych promieniach wschodzącego słońca; noc na największym solnisku świata, boliwijskim Sala de Uyuni; wspomniany wcześniej pobyt w buddyjskim klasztorze w Korei Południowej czy pierwsza w życiu wspinaczka na wulkan, by zobaczyć z niego wschód słońca. To były dla mnie naprawdę magiczne chwile!

W: W trakcie takiej podróży na pewno spotkały Cię niecodzienne, bądź zabawne przygody związane np. z różnicami kulturowymi. Jeśli miałbyś wybrać jedną, którą zapamiętałeś najbardziej, to byłoby to...

FT: Numer, który zrobiła mi moja koreańska znajoma! Gdy byłem w Seulu, zabrała mnie razem ze swoim chłopakiem na targ rybny - poza niezliczonymi straganami, znajdują się tam również malutkie restauracyjki, w których można spróbować dań z rybami i owocami morza. Wszystko jest tam niezwykle świeże, więc to super miejsce, ale ja dostałem bardzo karkołomne zadanie - moi znajomi uznali, że MUSZĘ spróbować bardzo tradycyjnej koreańskiej przekąski, jaką jest sannakji. I teraz uwaga, to trochę makabryczne - sannakji to posiekane macki ośmiornicy, które wciąż wiją się trochę na talerzu… Więc siedzę tam po turecku przy niziutkim stoliku, przede mną ten ruszający się talerz, a za nim dwie wpatrzone we mnie, uśmiechnięte twarze, które ze szczerą sympatią zachęcają mnie do spróbowania. No więc spróbowałem i raczej nigdy tego nie powtórzę (śmiech).  

W: A jeśli chodzi o kuchnię? Który kraj zaskoczył Cię swoimi narodowymi potrawami? 

FT: Od lat jestem i chyba już na zawsze będę ogromnym fanem kuchni tajskiej, którą po prostu najbardziej lubię, natomiast równie wysoko plasuje się indonezyjska kuchnia z Bali - pamiętam, jak podczas mojej pierwszej podróży na tę wyspę byłem pod ogromnym wrażeniem liczby wegetariańskich i wegańskich dań, wszystkich niezwykle aromatycznych, prostych i bardzo smacznych. To zresztą jeden z powodów, dla których wracam na Bali, również z moimi grupami podczas wyjazdów, które organizuję. Zawsze chodzimy razem do najfajniejszych knajpek po najprzyjemniejsze smaki i spędzamy nad talerzami naprawdę dużo czasu.

W: To może teraz w drugą stronę - czy istnieje miejsce, które pod względem kulinarnym jest według Ciebie nudne i oklepane?

FT: Najmniej przypadła mi do gustu kuchnia Kambodży - mimo regularnych podróży tam i testowania różnych dań i restauracji, to dla mnie kuchnia najmniej inspirująca, zwłaszcza w porównaniu z krajami ościennymi. To z resztą może być też trochę klątwa kambodżańskiej kuchni - nie ma szans na wygraną w porównaniu z kuchnią Tajlandii czy Wietnamu. Natomiast żeby być sprawiedliwym: również w Kambodży zdarzało mi się trafiać na świetne dania!

W: Mówiąc o kuchni w różnych częściach świata, na pewno warto jest wspomnieć o bezpieczeństwie. Popularny w Azji streetfood to z jednej strony łatwy dostęp do regionalnej, często wyjątkowo smacznej kuchni, z drugiej jednak miejsca te, nie są w żaden sposób kontrolowane. Masz rady na to, jak z jednej strony nie bać się jadać w takich miejscach, a z drugiej strony robić to z rozwagą? Czy w ogóle istnieją jakieś wskazówki?

FT: Zawsze powtarzam - zwłaszcza, gdy zabieram swoich podróżników na szalone azjatyckie targi z jedzeniem - żeby przede wszystkim obserwować. Idźmy tam, gdzie jest dużo ludzi, bo wtedy szanse na nieświeże jedzenie są mniejsze. Wybierajmy miejsca, w których bucha para i ogień - woki muszą skwierczeć, a kociołki solidnie się gotować. Jeśli gdzieś zapach czy smak wydaje nam się nieprzyjemny - omijajmy. Surowe mięso czy ryby w pełnym słońcu? Podziękujmy. Ktoś nas nachalnie zaprasza do swojego straganu, przy którym nic się nie dzieje? Uśmiechnijmy się i przecząco pokiwajmy głową. Moim zdaniem najważniejszy jest zdrowy rozsądek i pewne środki zaradcze: szczepienia, żel do dezynfekcji rąk, własne pałeczki czy zestaw sztućców w plecaku czy probiotyk, który ja staram się przyjmować regularnie podczas wyjazdów w mniej higienicznie, gorące zakątki świata. 

W: A czy wyobrażasz sobie podróżowanie bez poznawania nowych smaków? Zwiedzanie i wgłębianie się w nową kulturę bez doznań kulinarnych niektórzy mogą postrzegać jako niekompletne. Jak to jest w Twoim przypadku? 

FT: Nie ma takiej możliwości! Dla mnie jedzenie, gotowanie, knajpy, kawiarnie i podglądanie w nich ludzi to podstawowa sprawa w każdej podróży! Czasem śmieję się, że zanim udam się do hotelu, jadę na kawę (śmiech). Jedzenie to integralna kuchnia każdej kultury, więc moim zdaniem poznawanie jej z wyłączeniem kubków smakowych nie ma sensu.

W: Obserwując Twoje social media można znaleźć także porady odnośnie podróży po Polsce. Przed Tobą na pewno trudna odpowiedź… Który z regionów naszego kraju przypadł Ci najbardziej do gustu pod kątem potraw? 

FT: Zawsze i nieobiektywnie - Podlasie! Trochę oczywiście żartuję - zawsze będę ambasadorem mojej małej ojczyzny i uważam, że każdy musi pojechać na Podlasie. Natomiast odpowiadając na Twoje pytanie - myślę, że warto skupić się na świetnych restauracjach, które mamy w Polsce i które potrafią w niezwykle wdzięczny sposób korzystać z własnych regionalnych smaków. I nieważne, czy to miejsce na Pomorzu, Śląsku czy Podlasiu - ważne, że zjemy tam najprostsze dania, stworzone z najlepszych, sezonowych i lokalnie pozyskiwanych składników. Często pokazuję takie miejsca w swoich kanałach i zawsze gorąco zachęcam - próbujmy w nich nowoczesnej, obłędnej kuchni polskiej! 

W: No to teraz pytanie kontrolne - czy oprócz miłości do samego jedzenia, gotowanie sprawia Ci równie tyle radości? A może jest wręcz przeciwnie i nie przepadasz za wielogodzinnym staniem w kuchni?

FT: Oj tak! Uwielbiam kuchenne eksperymenty, mam też swoje ulubione, sprawdzone dania, którymi karmię gości. Natomiast będę szczery - planując gotowanie, kluczowy jest dla mnie czas, dlatego sięgam po dania i przepisy możliwie kompaktowe, przez co bardzo rzadko spędzam w kuchni więcej niż godzinę. To zresztą jeden z powodów, dla których rządzi u mnie wok i azjatyckie inspiracje! Tam gotowanie jest naprawdę ekspresowe.

W: Na koniec jeszcze tylko jedno krótkie, ale bardzo dla nas ważne pytanie. Jak sprawuje się nasz nowy model walizek z polipropylenu - Heron? Musimy przyznać, że jesteś naprawdę pierwszą osobą, która go testowała i troszeczkę się stresowaliśmy, czy wszystko jest dobrze i czy walizki spełniają Twoje oczekiwania...

FT: Możecie być spokojni (śmiech)! Jestem pod wrażeniem niewielkiej wagi tych walizek - nawet model w rozmiarze L, z którym ostatnio podróżowałem, wydaje się niezwykle lekki. Bardzo fajna jest też elastyczność materiału, z którego są wykonane - myślę, że to może być wreszcie odpowiedź na mój problem z wgnieceniami w walizkach. Aż kusi po nich poskakać! (śmiech)

W: Bardzo miło nam to słyszeć i cieszymy się, że nasze walizki sprostały Twoim oczekiwaniom! Filipie, serdecznie dziękujemy Ci za rozmowę pełną ciekawych historii i wskazówek, które na pewno zainspirują jeszcze wiele osób. Życzymy kolejnych równie smacznych podróży!

 

***

WINGS to marka, która oddycha podróżowaniem, dlatego pragniemy dzielić się z Wami naszą pasją. Wywiad z Filipem Turowskim (@glodnyswiata) to jedna z planowanych publikacji poświęconych inspirującym wyjazdom. Swoje działania prowadzimy również w innych kanałach komunikacji, dlatego... Obserwuj nas, by być na bieżąco.

/userdata/public/news/images/28.jpg

Komentarze do wpisu (0)

do góry
{nocache:e4decfffa84c8a39ef109a92c5267578#0}
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium